piątek, 4 listopada 2016

Alpy cz X. Innsbruck, Garmisch Partenkirchen, Liechtenstein i powrót do domu............

Innsbruck jest klimatyczny i na pewno wymaga więcej niż 2 godzin, żeby go zwiedzić i poczuć charakterystyczną austriacką atmosferę. My niestety nie mieliśmy tyle czasu. To był ostatni dzień naszego wspólnego wyjazdu. O 22 miałyśmy lot powrotny z Zurychu do Dublina. Rodzice zostawali jeszcze jedną noc u wujka Krzysia w mieszkaniu i następnego dnia wracali do Poznania (ponad 1000km).




Tego dnia planowaliśmy zwiedzić ostatnie dwa alpejskie kraje: Niemcy i Liechtenstein. Zatrzymaliśmy się w Garmisch Partenkirchen - bawarskim kurorcie otoczonym górami. Niestety padało. Przeszliśmy się głównym deptakiem, weszliśmy do ładnego, barokowego kościoła i wróciliśmy do auta.






Liechtenstein jest ciekawym państwem. Jego powierzchnia to 160 km2 (dla porównania Poznań ma 262km2) i rządzi nim książę. Nie taki reprezentacyjny jak Karolek czy Williamek. Taki prawdziwy, bez którego zgody nic w kraju nie może się wydarzyć. W 2003 podczas referendum mieszkańcy oddali całkowitą władzę Janowi Adamowi II. Siedzi on sobie w zamku (zdjęcie pod spodem) i patrzy na swoich poddanych. Z ciekawostek, które wyczytaliśmy po drodze: Liechtenstein jest państwem podwójnie śródlądowym (gdyż nie graniczy z żadnym krajem mającym dostęp do morza lub oceanu) i jest największym dystrybutorem protez (zębowych) na świecie.  


Jak każdy inny monarcha, książę narażony jest na wścibskich paparazzich. Dwóch robi zdjęcia, a jeden stoi na czatach.


Dzień należał do najbardziej międzynarodowych w moim życiu. Obudziłyśmy się w Austrii, byłyśmy w Niemczech, Liechtensteinie, Szwajcarii, a zasnęłyśmy w Irlandii. Na lotnisko w Zurychu dojechaliśmy na czas. Nie było czasu na wielkie pożegnania. Wiedziałyśmy, że do naszych bramek będziemy musiały jeszcze dojechać wewnątrz-lotniskowym metrem. Jak zawsze było smutno. Nie wiadomo za ile miesięcy zobaczymy się znowu. Jednak cała wycieczka udała się niesamowicie. Olbrzymia ilość wrażeń, zdjęć i filmów sprawia, że będziemy pamiętać ją długo i z niecierpliwością czekać na następną.