środa, 22 sierpnia 2012

Co nowego, co starego...

Przepraszam, że nie piszę, ale szczerze powiedziawszy nie bardzo mam o czym. Za 3 dni mijają 4 miesiące jak tu jesteśmy, a dokładnie dziś mogłybyśmy świętować naszą 3 miesięcznicę w pracy. Sytuacja się dość unormowała. Nadal czekamy na nasze PINy pielęgniarskie. Czas nie wiadomo kiedy mija. Generalnie szykujemy się na zmiany. Od października trzeba będzie się przeprowadzić. Myślimy o jakimś apartamentowcu (bloku), bo rachunki za ogrzewanie są zdecydowanie mniejsze. Po przeprowadzce może poszukamy lepszej pracy. Już nie mogę doczekać się przyjazdu do Polski w październiku. Jest o czym myśleć. W ramach rekreacji mieliśmy ostatnio grilla w szerszym gronie, po którym cały następny dzień trzeba było dochodzić do siebie. Wymieniłyśmy Browarkowi oponki z przodu, bo już nie dało rady wygrać z ciągle uciekającym powietrzem. Ekspres zdaje egzamin - mam nadzieję, że chociaż część z Was dotrzyma słowa i wpadnie na kawkę. 
No i tak jakoś to wszystko idzie. Pozdrawiam wszystkich mocno! Dawać nam tu trochę tego Waszego lata!

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Mała czarna

Wszystko wskazuje na to, że przez jakiś czas tu zostaniemy. Coby uprzyjemnić sobie życie postanowiłam zrealizować swoje małe marzenie i kupiłam ekspres ciśnieniowy. Nie żaden wymyślny lub specjalny, ale dopóki nie dorobię się wielkiej fortuny (co planuję zrobić do wieku emerytalnego) na pewno wystarczy.


Nie zajmuje dużo miejsca. Prócz robienia espresso ma również funkcję przelewową - czyli wystarczy nasypać kawę do filtra i cały dzbanek gotowy. A dzięki specjalnej podkładce kawa pozostanie długo gorąca. Jak przyjedziecie nas odwiedzić to dam Wam się z niego napić :)

czwartek, 2 sierpnia 2012

Po irlandzku - część VIII - rezydencje


Większość irlandzkich domów, nie licząc podobnych do siebie osiedli i szeregowców ma swoja nazwę.


Zazwyczaj nazwa taka zawiera w sobie jakieś wzgórze, las, górę, rzekę, strumień itp.




Idąc ulicą na obrzeżach Dublina po dwóch stronach jest się zazwyczaj otoczonym gęstym, wysokim na 3 metry żywopłotem. Przez wąskie bramy widać jedynie kawałki podjazdów. Dopiero nieliczne luki w zieleni pozwalają zobaczyć jakie rezydencje kryją się za ścianą wypielęgnowanych roślin.

Niektóre nazwy są po irlandzku.


Nadawanie nazw domom dla jednych jest pretensjonalne, a dla innych jest to jak tchnięcie życia w dane miejsce. Fajnie byłby na pytanie gdzie mieszkać odpowiedzieć: w Szumiącym Strumieniu, w Jaskółczym Gnieździe lub w Wiewiórczej Dziupli. Nie mając własnych pomysłów można by też czerpać z już istniejących: Zielone lub Wichrowe Wzgóra, czy też Złoty Brzeg.