czwartek, 26 kwietnia 2012

Od czegoś trzeba zacząć

Będąc młodą pielęgniarką, zaledwie z czteroletnim stażem, postanowiłam  opuścić rodzinny kraj i wyruszyć na zieloną wyspę.
Łatwo nie było...

 ... ale się udało.
No i jesteśmy. Niby było to już wiadome ponad pół roku temu, a jednak nadal do nas nie dociera, że podjęłyśmy taką decyzję, a już tym bardziej, że ją zrealizowałyśmy.
Dublin przywitał nas, jak przystało ulewnym deszczem i wiatrem kołyszącym samolotem jak szmacianą zabawką. Niedogodności pogodowe wynagrodziło nam fajne przyjęcie przez gospodarzy oraz dobre wrażenia z domu, pokoju, lokatorów i gości.


Miałyśmy dziś rano mieć rozmowę z firmą  pośrednicząca, ale ostatecznie została ona przełożona na jutro.
Za to odwiedziłyśmy najbliższe centrum handlowe, kupiłyśmy sobie irlandzkie numery telefonów, byłyśmy w najbliższym sklepie po piwo i wdrapałyśmy się na najbliższa górkę, żeby popodziwiać zachmurzony widok na Dublin.

Numery roześlemy w najbliższym czasie.

Zobaczymy co będzie jutro, a póki co czas na imprezkę :)

1 komentarz:

  1. Nooo, taki przepływ informacji to ja rozumiem! Będąc młodym bratem młodej pielęgniarki myślę co tam u niej, od tego myślenia nie mogę zasnąć, odpalam kompa i - jeeeest! Może ktoś z nas powinien utworzyć bloga że tak powiem siostrzanego, o nazwie np. na-wschod-od-dublina, żebyś też wiedziała co u nas? Do przemyślenia dla Twoich licznych obecnych i przyszłych kibiców i fanów. Udanej imprezki, pa!

    OdpowiedzUsuń