piątek, 21 września 2012

Po irlandzku - część IX - szukanie mieszkania

Nie owijając za dużo w bawełnę: nadal mieszkamy w tym samym miejscu. Po intensywnych poszukiwaniach nie udało nam się znaleźć niczego równie dobrego. Głównym założeniem było przeprowadzenie się do apartamentowca, żeby zaoszczędzić na rachunkach, pozbyć się wilgoci i zmienić otoczenie na bardziej przyjazne spacerom z dzieckiem. Niestety żadne z oglądanych przez nas mieszkań nie spełniało podstawowych wymagań takich jak odpowiednia ilość miejsc parkingowych (mamy łącznie 3 auta) czy też duża sypialnia, do której zmieściłoby się łóżeczko. Kiedy już wyprowadzili się nasi współlokatorzy z kotem, odkryliśmy, że obecny dom nie jest zły dla czwórki osób i dziecka. Po malowaniu i przemeblowaniu spodobała nam się myśl, że zostaniemy tu przez kolejny rok.
A teraz do rzeczy: jak wygląda szukanie mieszkania w Irlandii? Wszystko odbywa się przez agencje. Możesz mieszkać kilka lat w tym samym miejscu i nigdy nie spotkać swojego landlorda (właściciela). Po przejrzeniu ofert w internecie zaczęliśmy dzwonić w miejsca, które nas zainteresowały. Niesamowite ile informacji trzeba podać zanim samemu zacznie się zadawać pytania. Ile osób chce się wprowadzić? Cztery z dzieckiem? Trzy sypialnie to będzie dla Państwa za mało! Kto z Państwa pracuje? Dziecko? Nie proszę Pani - właściciel nie życzy sobie dzieci w swoim mieszkaniu. Jakie są relacje pomiędzy Waszą czwórką? Mam nadzieję, że nie macie zwierzęcia. itp.itd. Strasznie denerwujące, czasem aż czekałam kiedy każą mi przesłać życiorys. Tak czy owak - kolejne irlandzkie doświadczenia za nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz