Niektórzy mówią, że jesteśmy biedne, bo za każdym razem kiedy ktoś nas odwiedza musimy jeździć w te same miejsca. Bzdura! Jeździmy w te miejsca bo je lubimy i uważamy, że są piękne lub klimatyczne, a pokazywanie ich ważnym dla nas osobom jest czystą przyjemnością.
Ciocia Wiesia i Marta (zwłaszcza Marta) przylatują na wyspę regularnie, na wakacje do Ani i Piotra, którzy mieszkają w Irlandii Północnej. W Górach Wicklow jeszcze nie były, a to przecież jedno z "must see" Irlandii.
Piwo O'Hara's w Johnie Fox.
Jezioro Guinness (nadal w piwnym klimacie)
Glendalough
Następnego dnia obrałyśmy kierunek północny.
Wróżkowy las (kto powiedział, że to tylko dla dzieci?)
Jak to? Ja się nie zmieszczę?
Who wants a cup of tea?
Widok z... damskiej łazienki.
Moja czarna miłość
Tym razem to my zostałyśmy zabrane w miejsce, w którym jeszcze nie byłyśmy: Silent Valley Reservoir.
Taaakie wysokie góry!
Przystanek końcowy: Loughgall u Ani i Piotra. Niestety tylko chwilę, bo następnego dnia obydwie z Sylwią szłyśmy na dniówkę. Pożegnałyśmy przyjezdnych i wróciłyśmy do naszego kochanego, małego miasteczka. Fajna wycieczka :)
Chyba już wiem gdzie polecimy w przyszłym roku:P Ja i Celina chcemy do wróżkowego lasu a Matysek z cała pewnością podzieli Twoją czarną miłość:P Kalina
OdpowiedzUsuń