niedziela, 17 czerwca 2012

Euro, euro i po euro... przynajmniej dla nas

Z nowości: z bieżących 7 dni przepracowujemy 6 po 12 i 13 godzin - dziś miało być krócej, ale poproszono nas o zamianę i w domu tradycyjnie byłyśmy przed 22. Wczoraj Browarek znowu był u mechanika - tym razem wszystko zostało naprawione i choć nasze kieszenie opustoszały, prowadzi się go pięknie - oby to na jakiś czas wystarczało.
Sylwia mi tu choruje - przeziębienie przechodzi na wszystkich w domu. Walczymy dzielnie za oręże mając grzańce, czosnek i miód.
Z niecierpliwością czekamy na środę - trzy dni wolnego - może wreszcie zobaczymy centrum Dublina. Niedługo miną dwa miesiące od naszego przyjazdu, a tu nawet pięciu minut nie poświeciłyśmy na zwiedzanie.
Póki co wolne chwile poświęcamy oglądaniu rozszerzonej wersji władcy pierścieni. Coś czuję, że następne będą gwiezdne wojny :)
Coraz ciekawsze rzeczy dzieją się w Polsce. U wszystkich coś się zmienia. Jest Wam czego gratulować! Oby tak dalej! :)

2 komentarze:

  1. Kurcze, ambitnie pracujecie... A przewodnik doszedł? Buziaki, bratt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie doszedł, czekamy. tutejsza poczta jest raczej powolna.

      Usuń