wtorek, 12 czerwca 2012

Już nie Sylwia lecz Sylvia :)

Dwa dni wolnego minęły niepostrzeżenie. Tym bardziej, że wczoraj trzeba było jeździć i załatwiać ubezpieczenie auta - po okazaniu moich zniżek z Polski oszczędzimy 50 euro miesięcznie (dzięki Adam). Dzisiaj natomiast musiałyśmy jechać na kolejny kurs. Nie znosimy tego. W każdym tygodniu jest coś takiego. Niby masz dzień wolny, a tu trzeba jechać na ok 3 godziny 40 km w dwie strony i jeszcze Ci za to nie płacą. Z nowości jesteśmy już pełnoprawnymi pracownikami - dostałyśmy nasze plakietki. Sylwię trochę zangielszczyli - może po to, żeby lepiej się wymawiało.


Koniec pisania trzeba się przygotować na mecz. Pod względem kibicowania można by wiele nauczyć się od Irlandczyków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz