poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Nie do opisania

Własnie siedzimy w przepięknym ogrodzie na Wyspie Iriomote, położonej 1000 km od wybrzeży głównych wysp japońskich. Jesteśmy same w małym pensjonacie. Dżungla tworzona przez lasy mangrowe jest zaledwie kilkaset metrów od nas. Właściciel, jak wszyscy do tej pory spotkani Japończycy jest niezwykle sympatyczny, choć nie może się nadziwić naszym barbarzyńskim zwyczajom jak np wejście do budynku w klapkach. Robimy co możemy, żeby nie urazić tubylców, ale nie zawsze nam to wychodzi. Dzisiaj podczas posiłku, po pięciu minutach jedzenia złączonymi pałeczkami (było znacznie łatwiej), kelnerka w końcu nie wytrzymała i z uśmiechem na ustach pokazała jak je rozdzielić i jak poprawnie trzymać. 
Codziennie jesteśmy coraz bardziej zadziwione, że istnieje kultura tak różna od naszej. Ludzkie myślenie, postawa, zachowanie... Zwrot "inna rasa" nabiera nowego znaczenia. Do tego krajobrazy - nie chodzi tylko o tę starą Japonię, ale o codzienne życie zwykłych ludzi. Domy, bloki, ulice, czarne garnitury, otaczający kicz, ubrania w stylu Hello Kitty, ukłony, kamienne twarze, precyzyjność pracy -  bez względu jaka jest, wszystko to jest dla nas EGZOTYKĄ. Każda czynność ma określony sposób wykonywania, który jest głęboko zakorzeniony w kulturze i umysłach nawet najmniejszych dzieci. Tutaj rzadko można spotkać indywidualistów. Europejsko - amerykańskie myślenie "zrobię to po swojemu" jest czymś nie do pomyślenia. Każdy dzień w dzień tka sieć, która ma służyć całemu społeczeństwu. Nasz dziennik zapełnia się ciekawostkami spotykanymi na każdej etapie podróży, a przed nami jeszcze dwa tygodnie :). Chłoniemy klimat i atmosferę. Jeżdżąc po Europie traci się wiarę, że w teraźniejszości istnieją jeszcze inne światy. One są, a my nie możemy się doczekać jutra, żeby dalej je odkrywać. 
Jak część z Was już wie, z powodu silnych wiatrów nad Amsterdamem nie zdążyliśmy na bezpośredni lot do Tokio. Czekajac na przebukowanie biletów przez linie lotnicze pojechałyśmy zwiedzać stolice Holandii i o mały włos spóźniłybyśmy się na lot do Jakarty. Tak jest: leciałyśmy przez Malezję i Indonezję. Lot zamiast 15 zajął nam 42 godziny. Jednak dotarłyśmy i było warto!

Amsterdam



Kuala Lumpur - międzylądowanie


Jakarta


Tokio, Świątynia Meiji




Harajuku - dzielnica japońskiej młodzieży


Shibaju - jedno z najbardziej zatłoczonych tokijskich skrzyżowań



Wyrażenie "pójść w kimono" nabrało dla nas dosłownego znaczenia. Na wyposażeniu każdego pokoju, obok ręczników dołączane są kimona. Dla osób, których bagaż doleciał dwa dni później idealnie spełniały funkcje pidżamek.


Mimo, ze na targ rybny dojechałyśmy przed 4 rano, wszystkie miejsca na aukcje tuńczyków były już zarezerwowane. Oglądanie samych straganów bylo również nie lada przeżyciem.





Tokio o świcie


Asakusa










CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz